Nieudany start Starship SN9, czy SN10 również go odczuł?
Jakie efekty przyniosła próba?
Na platformie startowej, zaraz obok siebie ustawiono Starship SN9 oraz SN10. Widok taki był zadziwiający i pozostawiał wiele do życzenia, zwłaszcza, iż testy wersji SN8 powinny skierować SpaceX na właściwe tory. Próba zapowiadała się bardzo dobrze, prototyp wystartował i osiągnął zakładaną wysokość, później było już tylko gorzej. Doszło do dużej eksplozji, a jej przyczyny upatruje się w zbyt szybkiej pionizacji maszyny oraz złej funkcjonalności jednego z silników.
Jak na tym wyszło SN10? Co z kolejnymi próbami?
Wybuch był na tyle duży, że obawiano się, iż kolejny prototyp, który pozostał na platformie, również ucierpiał. Na szczęście, Starship SN9 nie wyrządził tak wielu szkód na stanowisku lądowania, jakie wystąpiły po testach wcześniejszego – SN8.
Lotnictwo, a tym bardziej loty kosmiczne oraz projektowanie statków to bardzo skomplikowana dziedzina. Maszyna może wydawać się dopracowana co do najmniejszych szczegółów, a nie przejdzie próby praktycznej. Z tego powodu, tak ważne jest testowanie, metoda prób i błędów, z której później SpaceX z pewnością wyciągnie odpowiednie wnioski. Elon Musk nie zamierza rezygnować ze swojego przedsięwzięcia, wierzy, że pierwszy lot na Marsa odbędzie się już w kolejnym roku.